Maria Kuncewiczowa: ,,Cudzoziemka” - recenzja

Zdjęcie gałęzi i liści buku

 

 

Maria Kuncewiczowa - ,,Cudzoziemka”


Nie marzyła o karierze oryginalnej pisarki, uważała, że u podstaw twórczości powinno leżeć wzruszenie losem człowieka, a największą cnotą ludzką jest współczucie. ,,Wszystko zrozumieć” oznaczało dla niej pochylić się nad wspólnotowością rodzaju ludzkiego, pojąć największą ludzką głupotę i nikczemność, tak jak i piękne, szlachetne akty heroizmu człowieka. Uważała, że samo życie powinno narzucać pisarzom tematy twórczości, tym samym oznajmiała, że jej utwory nie są niczym innym jak tylko sprawozdaniem z jej całego życia.

Utalentowana pisarka i śpiewaczka, tłumaczka, wykładowczyni na University of Chicago, szefowa polskiego PEN klubu na emigracji w Londynie, autorka wielu książek - Maria Kuncewiczowa, której znakomitą psychologiczną powieścią dziś się zachwycam.

,,Cudzoziemka”, wydana w całości w 1936 r., jest kunsztowną literacką analizą doznań i zachowań głównej bohaterki, Róży Żabczyńskiej.

Stosunki łączące Różę z jej córką Martą są literacką transpozycją relacji pomiędzy samą autorką książki a jej matką, utalentowaną skrzypaczką Adeliną Szczepańską z Dziubińskich, której towarzyszyło poczucie ,,osoby wyklętej z kręgu miłości i odtrąconej od ołtarza sztuki”.

W swej powieści Maria Kuncewiczowa poddaje warsztatowej obróbce jedno z najważniejszych ludzkich uczuć - miłość.

Historię Róży opowiada naprzemiennie dwóch narratorów: ona sama, subiektywnie, snując wspomnienia z życia, oraz narrator trzecioosobowy, obiektywnie, z dystansem do świata przedstawionego.

Róża, której przodkowie byli polskimi zesłańcami, spędziła  dzieciństwo w Taganrogu, w Rosji. Świat pięknej, utalentowanej i wrażliwej dziewczyny runął, gdy ciotka Luiza, chcąc uchronić ją przed rusyfikacją, sprowadza swą podopieczną do Warszawy. Jednocześnie postanawia zmienić dziewczynie imię na bardziej wykwintne i nazywa ją Eweliną.

Dziewczyna czuje się obco w nowym miejscu, ze swoim ,,ruskim” akcentem, uważana w ojczyźnie przodków za ,,kacapkę”.

Wysłana na naukę gry na skrzypcach, trafia na prywatne lekcje do nauczyciela, który nie przykłada należytych starań do technicznych metod nauki gry, wskutek czego dalsza kariera przyszłej skrzypaczki staje pod znakiem zapytania. Jedyną ostoją i nadzieją  na szczęśliwy los w nowym środowisku pozostaje dla Róży syn nauczyciela muzyki - Michał Bądski. Ten pełen uroku, przystojny młodzieniec, zachwycony urodą 16-letniej dziewczyny, szybko zdobywa jej serce i względy.

Róża, żywiąc nadzieję na piękną przyszłość z Michałem, ogromnie rozpacza na wieść o jego zdradzie i małżeństwie z moskiewską kursantką. Odrzucona miłość i niespełniona kariera muzyczna stają się przyczyną ogromnego spustoszenia w psychice tej, dotąd ufnej, delikatnej dziewczyny.

Nienawiść zaślepia serce i zatruwa duszę Róży, co sprawia, że nadaje ona sobie prawo do zemsty na całym świecie.

Ponad czterdzieści lat żyje więc w nienawiści, kapryśna, histeryczna, władcza, dręcząca ludzi, okrutna dla najbliższych. Niespełniona jako kobieta i artystka, mści się na swojej niewinnej rodzinie.

Ofiarą jej poczynań pozostaje wierny i oddany mąż Adam, uzależniony od jej humorów, syn Władysław i zdominowana psychicznie przez matkę córka Marta.

Nieszczęśliwy, egoistyczny człowiek niszczy życie bliskich, a wszystkie stany uczuciowe, zarówno głównej bohaterki, jak i członków jej rodziny, czytelnik odczuwa niejako na własnej skórze. Każda z osób pozostaje samotna i bezradna wobec ogromu złośliwości i niezrównoważenia psychicznego Róży. Współczesny stan wiedzy medycznej pozwoliłby pewnie postawić diagnozę dla tego typu zaburzeń.

Róża, żyjąc mentalnie w przeszłości, podsyca swój gniew i pragnie zemsty. Stopniowo więc odbiera bliskim wszystko, co dla nich drogie i ważne. Przychodzą chwile, gdy rozważa nawet zabicie syna czy otrucie córki, lecz na szczęście nie dochodzi do najgorszego. Róża osiąga cel -  w wyrafinowany sposób zawłaszcza sobie życie swych dorosłych dzieci.

Ta, którą przepełnia złość i pogarda, pozostaje jednak niezmiennie wrażliwa na uroki przyrody i muzykę. To właśnie to piękno, pochodzące z zewnątrz, potrafi powstrzymać jej momentami nieludzkie instynkty.

Postać głównej bohaterki i wpływ jej charakteru na rodzinę i otoczenie poruszają boleśnie emocje czytelnika. Pozostajemy pełni współczucia dla bliskich Róży i oburzenia jej narcystycznym zachowaniem.

Końcowe sceny przynoszą pewną ulgę.

Ta, która szła przez życie, siejąc spustoszenie wokół, u jego progu zdaje się pojmować, co uczyniła innym, ale też sobie. Jest tutaj moment na zatrzymanie, zauważenie i przeproszenie?, a może pogodzenie się z losem, którego nie sposób odmienić w chwili śmierci.

,,Jakże będę umierać, kiedy nie żyłam ja wcale?”.

To słowa Róży, która sama dla siebie stanowiła największe zagrożenie, a nie zamykając drzwi przeszłości i karmiąc toksyczne emocje, nie dała sobie szansy na otwarcie furtki do szczęśliwej przyszłości.

Była ona dosłowną ,,Cudzoziemką” dla ludzi, jak również dla siebie samej. Obyśmy my, czytelnicy, potrafili po przeczytaniu tej powieści powtórzyć wypowiedziane podczas któregoś z wywiadów słowa jej autorki: ,,nie potrafię nikogo nienawidzić”.

Niecodzienna to książka. Targa emocjami dogłębnie. Ukazuje rozmaitą gamę stanów emocjonalnych człowieka, przygląda się skomplikowanym relacjom, mówi wiele o przemocy, niszczeniu marzeń, ale też i o nadziei, poświęceniu, przebaczeniu i pogodzeniu się z ludzką ułomną naturą i niedoskonałą egzystencją.

Jest to powieść uniwersalna, doskonale skonstruowana, autentyczna i ludzka w swej wymowie. Mam odczucie, iż po jej przeczytaniu czytelnik może odnaleźć przestrzeń, by zatrzymać się i symbolicznie ,,zapłakać” nad losem człowieka.

Piękny styl i język, zapadające w pamięć, subtelnie skreślone piórem muzyczne impresje oraz współbrzmiące z narracją opisy przyrody czynią tę książkę wyjątkową i fenomenalną. Polecam z całego serca.

 

Autorką recenzji jest p. Małgorzata Życińska.

Komentarze

  1. Pani Małgorzato, jestem wdzięczna za recenzję tej pięknej książki. Czytałam ją tak wiele lat temu, że już niewiele pamiętam, ale po lekturze recenzji mam wielką ochotę przypomnieć sobie tę powieść i sprawdzić, czy dzisiaj spodoba mi się tak samo jak niegdyś.
    Bardzo za to dziękuję.

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj, to rzedczywiście świetna książka. Dziękuję za fantastyczną recenzję, która jest dla mnie jak podróż sentymentalna.

    OdpowiedzUsuń
  3. DZIĘKUJĘ ZA RECENZJĘ. BARDZO MIŁO JEST POCZYTAĆ O "CUDZOZIEMCE".

    OdpowiedzUsuń
  4. Camus, Kuncewiczowa... wspaniała lekcja klasyki. Dziękuję.

    OdpowiedzUsuń
  5. Wydaje mi się, że doskonale Pani ujęła istotę tej książki. Ja też dziękuję za recenzję.

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo dziękuję i zapraszam do lektury:)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz