Joanna Bator: ,,Gorzko, gorzko” - recenzja

 Zdjęcie gałęzi i liści buku


Joanna Bator - ,,Gorzko, gorzko”


To najnowsza powieść-saga autorki pochodzącej i piszącej o Dolnym Śląsku i jego mieszkańcach bez ,,znieczulenia”.

Jest to błyskotliwie opowiedziana historia czterech pokoleń kobiet: prababki Berty, babki Barbary, matki Wioletty oraz córki Kaliny, będącej jednocześnie narratorką i bohaterką sagi. Kalina pisze naprzemiennie - w 1 i 3 osobie.

Wszystko zaczyna się w latach 30-tych XX wieku, w małej wiosce niedaleko niemieckiego Waldenburga (obecnie Wałbrzych).

Berta Koch jest wzorową córką wytwórcy wędlin, Hansa Kocha.

Młoda dziewczyna ciężko pracuje, prowadząc dom i pomagając ojcu w wyrobie wędlin, które później trafiają na stoły bogatych kuracjuszy sanatorium w Goerbersdorfie (obecnie Sokołowsko).

Dziewczyna wyrasta na atrakcyjną młodą pannę, a chorobliwie o nią zazdrosny ojciec strzeże cnoty swej córki, samemu jednak pozwalając sobie na perwersyjne zabawy, w których przekroczone zostają granice relacji ojciec-córka.

W dziewczynie narasta gniew i bunt oraz nienawiść do ojca, tym bardziej, że odkrywa ona siłę pierwszej miłości do młodego człowieka, który przybył do wioski wraz z wędrownym kupcem - Bułgarem Krumem. Berta oddaje Młodemu swe serce i ciało, snując marzenia o wspólnym życiu w Złotej Pradze i własnej knajpie ,,U słodkiej Berty”.

Kiedy prawda okazuje się być inna, a Młody pewnego dnia znika z wioski, pozostawiając dziewczynę ze złamanym sercem i kiełkującym owocem zakazanej miłości, Berta postanawia wziąć los w swoje ręce.

Lecz na przeszkodzie staje ojciec.

Determinacja i desperacja dziewczyny są tak wielkie, że postanawia usunąć największą przeszkodę.

Decyzja Berty uruchamia machinę wydarzeń, które będą mieć wpływ na losy kobiet następnych w tej rodzinie.

Na nieznającą miłości i poczucia bezpieczeństwa córkę Berty, Barbarę. Na niepotrafiącą znaleźć swojego miejsca w życiu, pełną sprzeczności, niestabilną emocjonalnie Wiolettę, córkę Barbary, oraz na próbującą posklejać rodzinną historię wnuczkę Barbary, Kalinę.

Wydaje się, że to właśnie ona, niekochana przez matkę, lecz wychowana przez opiekuńczą babcię Bunię, położy kres przeznaczeniu kobiet w ich rodzinie. Kalina to wykształcona, młoda kobieta, świadoma traum i ich wpływu na życie ludzkie. Jednak niełatwo wyzwolić siebie z czegoś, co zostało odziedziczone po przodkach.

Trauma transgeneracyjna to temat, który autorka książki podejmuje nie po raz pierwszy. Dziedziczenie to nie tylko genetyka, to także skłonności do pewnych zachowań, deficyty i upiory przeszłości.

Dla Kaliny jest nadzieja na lepszą przyszłość.

Po latach zwłoki postanawia podjąć decyzję odnośnie relacji z mężczyzną życia, ale przede wszystkim powraca tam, gdzie wszystko się zaczęło, by móc zebrać w całość poszarpaną historię przodków.

I znów ślepy los rozdaje karty. Tym razem fortuna uśmiecha się przypływem gotówki, a to pozwala spełnić wiele marzeń i zrealizować ambitne plany. Kalina jest więc szczęściarą. Wreszcie życie obdarzyło ją hojnie, a powrót do Sokołowska to pierwszy krok na drodze do realizacji planów.

Autorka daje w swej powieści nadzieje. Wszak dopóki trwa życie, zawsze jest nadzieja na lepsze.

Joanna Bator tworzy bohaterów z krwi i kości. To ludzie zwyczajni, ze swoimi wadami i zaletami. Język, którym się posługują, namiętności, żądze, którym ulegają, skłonności do alkoholu i przemocy, trudne, pogmatwane relacje, wszystko to stanowi o wartości powieści.

Książka ukazuje historię dziejów Dolnego Śląska, tego, który był niemiecki, i tego, który stał się polski.

Losy rodziny to nie tylko pasmo osobistych tragedii, lecz także dogłębna analiza problemów społecznych w historycznym przekroju.

Niezwykle barwny, żywy i dosadny język.

Znakomita praca autorki oddająca klimat czasów przed i powojennych uzdrowiska przeciwgruźliczego w Sokołowsku (Goerbersdorf), w którym leczyła się elita europejskich salonów.

To wszystko zachęca czytelnika do historycznych podróży po tej magicznej krainie.

Jeśli książkę można zaliczyć do tzw. literatury kobiecej, to każda kobieta znajdzie w niej zarówno wątki obyczajowe, jak i psychologiczne oraz mrożące krew w żyłach sceny kryminalne.

Mężczyźni w tej powieści spełniają rolę drugoplanową. Często jawią się jako ludzie słabi, uzależnieni, skłonni do przemocy i chowający się za plecami kobiet.

Powieść skłania do refleksji nad życiem, rolą kobiet i ich losem, wydaje się, że zbyt często ,,zapisanym w gwiazdach”, jak pokazuje historia.

Wciągająca lektura, w dobrym stylu, charakterystycznym dla pisarstwa Joanny Bator.

 

 Autorką recenzji jest p. Małgorzata Życińska.

Komentarze

  1. Nigdy dotąd nie czytałam książek tej autorki. Bardzo dziękuję za recenzję, która swoją potoczystością i bystrością obserwacji skłania mnie, żeby to zmienić.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie znam tej książki, ale jeśli pani Małgorzata poleca, to zaufam i sięgnę. Z poprzednich "polecajek" wiem, że warto.

    OdpowiedzUsuń
  3. Zastanawiam się... Czy Joanna Bator to już klasyka?

    OdpowiedzUsuń
  4. Zachęcam do przeczytania, choć to nie klasyka, to jednak warto sięgnąć dla odmiany, w czasie wakacyjnych urlopów po dobrą, współczesną literaturę, np. pióra p. Joanny Bator, która podobnie jak p. Olga Tokarczuk często odwołuje się w swoich książkach do historii i klimatu dolnośląskich miejscowości. Życzę Państwu pięknych wakacji z książką w tle.

    OdpowiedzUsuń
  5. Wzajemnie, Pani Małgorzato.
    Ja, jeżeli mogę być szczera, życzyłabym też sobie kolejnych recenzji na - i po! - wakacjach. :)
    Bardzo łatwo przyzwyczaić się do pięknych i wartościowych rzeczy.

    PS Za kolejną recenzję ślicznie dziękuję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pięknie dziękuję Pani Aniu:), obiecuję kolejną porcję recenzji, być może nawet uda się jeszcze w wakacje?:)

      Usuń
    2. Wspaniała wiadomość! Serdecznie dziękuję!

      Usuń
    3. Filia30 MBP Gliwice1 lipca 2023 21:00

      My również niezmiernie się cieszymy.

      Usuń
    4. Ja też ogromnie się cieszę.

      Usuń

Prześlij komentarz