Jack London - ,,Nowele”
Jack London, utalentowany pisarz, urodzony pod koniec XIX wieku w San Francisco. Niepokorny indywidualista miłujący życie, odważny, bezkompromisowy, czuły na krzywdę bliźnich podróżnik i traper.
Prostoduszny, wrażliwy, pełen
pasji, znający życie jego piewca.
Pisał tylko o tym, czego sam
doświadczał, dlatego jest autentyczny.
Przeszedł trudną życiową
drogę, lecz jego optymizm i wiara w człowieka połączone z pasją pisania
wyniosły jego imię na wyżyny znakomitych twórców, a jego książki cieszą się do
dziś niezmienną popularnością.
Zbiór nowel tego pisarza, po
który sięgnęłam, wydany został przez Iskry w 1972 roku i zawiera 12 pozycji. Wszystkie odznaczają się znakomitym
piórem Jacka, są pełne dynamiki, wciągające, opiewające piękno dzikiej
północnej i południowej natury, w której człowiek jest niejednokrotnie jednym z
wielu ,,elementów”.
Jego bezsilność wobec
przyrody, próby jej okiełznania, zagarnięcie dla siebie dzikiego raju kosztem
tych, którzy mieszkają tutaj od wieków, walka silniejszego ze słabszym,
ekspansja i zyski za wszelką cenę to główne zagadnienia tychże nowel.
Jest w nich o dalekiej północy, o doli i niedoli Indian, o dzikich zwierzętach, ale także o rajskich wyspach na Oceanie Spokojnym, o pysze i arogancji białego człowieka, równej jego odwadze, a nierzadko brawurze.
Choć napisane nieco archaicznym językiem, przyciągają literackim kunsztem autora, jego niezwykłymi zdolnościami snucia narracji o zapomnianych lub nieistniejących już miejscach na kuli ziemskiej.
,,Biała cisza” dalekiej północy wciąga czytelnika tak samo jak dramatyczne losy trędowatych z dziewiczej wyspy Kuai, opisane w noweli ,,Trędowaty Koolau”. Ogromna determinacja i siła woli człowieka ukazana jest pośród pustych, bezkresnych, północnych wędrówek rannego mężczyzny w noweli ,,Miłość życia”, jak i dramacie rozgrywającym się podczas huraganu na południowej wyspie, w noweli ,,Dom Mapuhiego”.
Jack London kreśli znakomite
portrety psychologiczne swoich bohaterów, którzy byli ludźmi różnych ras i
mentalności.
Sam będąc podróżnikiem,
traperem i robotnikiem w wielu zakątkach świata, doświadczył tej różnorodności
na własnej skórze.
Nigdy nie przestał wierzyć w
człowieka, a jego los, zwłaszcza człowieka pokrzywdzonego, słabszego, nie był
mu obojętny.
Warto poszukać inspiracji
pośród utworów Londona, w których przekraczanie granic i współczucie dla
człowieka oraz jego osadzenie wśród dzikiej przyrody tworzą głęboką myśl i trzon
jego pisarstwa.
Niezwykłe nowele, dla
miłośników książek przygodowych i nie tylko. Warte przeczytania!
Autorką recenzji jest p. Małgorzata Życińska.
Serdecznie dziękuję za podpowiedź, Pani Małgorzato. Szczerze mówiąc, Londona znałam jedynie z "Martina Edena", a na pewno warto poszerzyć tę znajomość. Kłaniam się nisko, z wdzięcznością. :)
OdpowiedzUsuńPani Saro, ciekawa jestem czy nowele Londona spodobają się Pani?:)
UsuńOsobom zainteresowanym przypominamy, że na blogu nie tak dawno ukazała się notka biograficzna na temat Jacka Londona. Znajdziecie ją pod tym adresem: https://filia30mbpgliwice.blogspot.com/2023/01/z-archiwum-literatury-147-rocznica.html?m=1.
OdpowiedzUsuńPani Małgorzato, ja tymczasem posłuchałam rady i przeczytałam "Choucas" Zofii Nałkowskiej. Serdecznie dziękuję za polecenie tej książki, nie zawiodłam się!
OdpowiedzUsuńNa niewielu w sumie kartkach przewija się cały korowód niezwykłych charakterów i trudnych, ciekawie zarysowanych tematów, a wszystko jest wplecione w urzekające opisy szwajcarskiej przyrody. Naprawdę znakomita pozycja, zdecydowanie warto było przeczytać.
Jedyne, czego mi żal, to nadmierna - w moim odczuciu - skrótowość. Portrety postaci są ledwie zarysowane. Żałuję, że nie dowiedziałam się o nich czegoś więcej i że nie było mi dane poznać ich dalszych losów.
Zachęcona "Choucas", postanowiłam zabrać się za kolejną powieść Nałkowskiej i już wypożyczyłam "Narcyzę". :)
Bardzo się cieszę Pani Aniu, że Z. Nałkowska ze swoją ,,Choucas" przypadła Pani do gustu. Mam nadzieję, że ,, Narcyza" również się spodoba:) choć te powieści są tak różne. Może właśnie dlatego Nałkowska wciąż zaskakuje?
OdpowiedzUsuńMoje ostatnie (przed "Choucas") dłuższe spotkanie z twórczością Nałkowskiej odbyło się jeszcze w liceum, kiedy to czytałam "Granicę" i "Medaliony". Dzisiaj bardzo się cieszę, że odświeżyłam tę znajomość. Nie spodziewałam się, że ZN tak miło mnie zaskoczy. Nie dlatego, że byłam uprzedzona. Po prostu o takich książkach rzadko się dzisiaj pisze, a wielka szkoda, bo warto. Dlatego tym bardziej jestem Pani wdzięczna za WSZYSTKIE recenzje - bez względu na to, czy daną pozycję czytałam, czy też nie.
UsuńPięknie dziękuję!. To wielka przyjemność móc dzielić się z Państwem myślami i emocjami płynącymi z lektury przeczytanych książek.
OdpowiedzUsuń