Hermann Hesse: "Rosshalde" - recenzja

 Zdjęcie gałęzi i liści buku


Hermann Hesse - ,,Rosshalde”


Hermann Hesse to moim zdaniem literacki mistrz głębi.

Potrafi jak nikt inny dotrzeć do tego, co w duszy ludzkiej najskrytsze i po mistrzowsku, pięknym, oszczędnym językiem wydobyć na światło dzienne to, co tkwi ukryte pod maskami spokoju, przewidywalności, stereotypów.

Bohaterami jego książek są zazwyczaj zwykli ludzie, żyjący w małych społecznościach, z dala od zgiełku świata i ważnych wydarzeń dziejowych. Problemy egzystencjalne nie omijają ich jednak, a z pozoru sielskie życie kryje w sobie wiele dylematów moralnych i jest bardziej skomplikowane niż się wydaje czytelnikowi.

Nie inaczej toczą się losy bohaterów posiadłości Rosshalde: Johanna Veragutha, jego żony Adeli oraz ich dwóch synów: starszego, Alberta, studenta, i 7-letniego Pierre’a.

Johann jest cenionym malarzem, który zyskał sławę, a choć piękna rezydencja nad jeziorem jest jego dumą, to od kilku lat zamieszkuje w niej żona Adela z synami, a Johann zbudował dla siebie pawilon, który służy mu za mieszkanie i pracownię.

To historia niedopasowanego małżeństwa, które żyje osobno w jednej posiadłości.

Z czasem Johann zatraca się w pracy artystycznej, a Adela wychowuje synów i zajmuje się domem.

Państwo Veraguth zbyt oddalili się od siebie, by jakiekolwiek zrządzenie losu mogło spowodować zmianę w ich życiu.

Nawet starszy syn, Albert, który spędza wakacje w rodzinnej posiadłości, żywi urazę do ojca. Każde przypadkowe spotkanie napawa go złością i rodzi frustrację.

Malarz pokłada jedyną nadzieję w małym synku, z którym spędza czas.

Jest bardzo przywiązany do Pierre’a, nie potrafi zatem podjąć decyzji odnośnie małżeństwa. Tkwią więc państwo Veraguth w od dawna ‘’martwej relacji”, przystosowując się stopniowo do takiego życia.

Dopiero niespodziewane przybycie przyjaciela z lat szkolnych Johanna, obieżyświata i przedsiębiorcy Otta Burchardta, i szczera z nim rozmowa zasiewają w głowie i sercu malarza nadzieje na lepsze życie.

Lecz ostateczną decyzję najtrudniej podjąć. A kiedy po kilku miesiącach malarz postanawia ostatecznie wyjść naprzeciw losowi, ten szykuje dla całej rodziny niespodziewany cios.

Czy Johann zrezygnuje z marzeń i planów?, czy rozwiąże konflikt małżeński?, jak potoczą się losy rodziny, a przede wszystkim co stanie się z małym Pierre’em, ogniwem łączącym małżonków? O tym dowie się czytelnik, zapoznając się z ,,Rosshalde”.

Pierwsze wydanie tej książki ukazało się w 1914 roku, a po 25 latach od tego czasu sam autor uznał ją za swoje największe osiągnięcie w dziedzinie rzemiosła i techniki.

Ta głęboka, analityczna powieść skłania do przemyśleń na temat kondycji małżeństwa, a powolny rozpad związku przekłada na kondycję całej rodziny. Nic nie jest w stanie zahamować tej destrukcji.

Dzieci stają się kartą przetargową dla walczących małżonków, a dramaty rodzinne tylko na krótką chwilę ich scalają, by później oddalić od siebie na zawsze. Po ponad 100 latach od wydania książki temat jest wciąż żywy i aktualny.

H. Hesse ,,rozbiera” na kawałki ludzką duszę, by pokazać czytelnikowi jej złożoność.

Książkę czyta się z uwagą, analizując wspólnie z autorem przeżycia bohaterów. To także literatura o każdym z nas. O naszej samotności wśród bliskich, o poszukiwaniu szczęścia, o podejmowaniu trudnych decyzji i przeżywaniu najgłębszych dramatów rodzicielskich.

Obowiązkowa dla miłośników twórczości Hermanna Hessego, tym bardziej, że zawiera wątki autobiograficzne.

Gorąco polecam czytelnikom zafascynowanym twórczością tego Wielkiego Pisarza. Do grona tychże czytelników siebie również zaliczam.

 

Autorką recenzji jest p. Małgorzata Życińska.

Komentarze

  1. Pani Małgorzato, z całego serca dziękuję za tę recenzję.
    "Hermann Hesse to literacki mistrz głębi" - trudno o bardziej trafną definicję! Niesamowite jest to, z jaką maestrią rozkłada ludzką duszę na czynniki pierwsze. Prawie chirurgicznie, a jednak z uczuciem.
    "Rosshalde" to mój drugi kontakt z Hessem, ten, który wzniecił we mnie miłość do niego. Nie pamiętam szczegółów powieści (dzìęki recenzji to się w części zmieniło, za co jestem wdzięczna), ale przypominam sobie, że poza wszystkim innym urzekło mnie również piękno opisów. Bo jest też w tej książce sporo liryzmu.

    Mam nadzieję, że na blogu ukaże się jeszcze jakaś recenzja książki Hessego Pani autorstwa, ale nawet jeżeli nie, to i tak dziękuję za to, że mogłam sobie przypomnieć ten piękny tekst. Mam wrażenie, że dzisiaj coraz rzadziej docenia się takie arcydzieła.

    DZIĘKUJĘ.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Filia30 MBP Gliwice17 marca 2023 20:21

      Myślę, że Pani Małgorzata się nie pogniewa, jeśli zdradzę, że to nie jest ostatnie spotkanie z Hessem.

      Usuń
    2. Bardzo się cieszę!

      Usuń
  2. To prawda Pani Aniu, że dziś rzadziej docenia się arcydzieła literackie do których z pewnością należy twórczość Hermanna Hessego. Pięknie napisała Pani o walorach artystycznych i estetycznych powieści ,,Rosshalde". Oczywiście na niej nie poprzestajemy. Kolejne spotkanie ze znakomitym pisarzem wciąż przed nami i już dziś cieszę się, że wspólnie z Panią oraz Szanownymi Czytelnikami, dla których Hermann Hesse jest ważnym i ponadczasowym autorem będziemy mogli zgłębiać kolejny fragment jego twórczości. Mam nadzieję, że czas spędzony z twórczością Hessego będzie dla Czytelników wyjątkowy. Gorąco zachęcam do czytania również tych z Państwa, którzy jeszcze nie poznali książek autora m.in. ,,Wilka stepowego".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Filia30 MBP Gliwice18 marca 2023 20:10

      Podpisujemy się pod słowami Pani Małgorzaty i również zachęcamy do lektury książek Hessego. W naszej filii znajdziecie kilka pozycji.

      Usuń
  3. Po tak pięknej recenzji nie sposób nie sięgnąć po książkę. Przeczytam!

    OdpowiedzUsuń
  4. Język recenzji ,lekkość i dobór słów sprawiają że chce się szybko przeczytać książkę.Pani Małgosiu proszę przyjąć serdeczne podziękowania .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W pełni się zgadzam. I również bardzo dziękuję.

      Usuń
  5. Może najwyższa pora zapoznać się z Hessem? Dziękuję za sugestię.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz