Tomasz Mann: "Buddenbrookowie" - recenzja

Baner reklamujący dział "O czym szeleszczą książki"

 


Tomasz Mann -,,Buddenbrookowie”


Za tę powieść dostał Tomasz Mann - wybitny niemiecki pisarz, nagrodę Nobla. Kiedy zaczynał ją pisać miał zaledwie 22 lata.

Autor z kronikarską dokładnością scharakteryzował kilka dekad XIX wieku ( 1835-1877r.) w północnych Niemczech.

Saga opowiada o życiu trzech pokoleń wpływowej, mieszczańskiej rodziny z Lubeki, choć pisarz nie nazywa tak bezpośrednio miejsca wydarzeń. Nawiązuje za to do historii swej rodziny pochodzącej właśnie z Lubeki.

Poznajemy historię życia poszczególnych członków rodu, ich plany, marzenia, rozterki, problemy z którymi się borykają, a także obserwujemy powolny rozkład i upadek tejże wpływowej, bogatej rodziny.

Kolejne pokolenia nie potrafią utrzymać prestiżu i pozycji rodu.

Nadchodzą nowe czasy, w wraz z nimi zmierzch starej epoki.

Młode pokolenie nie posiada zasobów mentalnych ani sił fizycznych potrzebnych do kontynuacji tradycji rodzinnych. Ostatecznie wielki, wpływowy ród upada.

Autor bardzo wnikliwie nakreślił sylwetki bohaterów. Jedną z nich jest Antonina, która ,,poświęca się” dla rodziny wychodząc za mąż z rozsądku. Okazuje się to dla niej tragiczne. Ponowne małżeństwo również się rozpada i Tonia doświadcza ostracyzmu społecznego.

Jednak jej bezpośrednia i otwarta natura nadal cieszy się życiem, w przeciwieństwie do najstarszego brata - Toma, głowy rodziny.

To również tragiczna postać. Tom za wszelką cenę utrzymuje status quo, jest niezwykle ambitny, ale też skryty i tłumiący uczucia. To przyczynia się do osobistej tragedii, co w konsekwencji kończy historię rodu Buddenbrooków.

Tomasz Mann wprowadza czytelnika do świata XIX- wiecznego, pozwalając mu poznać szczegółowo tradycje, wydarzenia, życie społeczne i kulturę tamtych czasów.

Opisy sytuacji życiowych są bardzo drobiazgowe, co dla jednych czytelników jest atutem pozwalającym na dokładne poznanie i zrozumienie, a dla innych stanowi pewną nużącą uciążliwość.

Powieść najlepiej czytać nieśpiesznie, rozsmakowując się w klasyce.


Autorką recenzji jest p. Małgorzata Życińska.

Komentarze

  1. Piękna recenzja. Uwielbiam "Buddenbrooków", ale to "Czarodziejska góra" mnie urzekła.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz