Ta niemalże baśniowa historia
opowiada o niezwykłej dziewczynce, Ewie Lunie, której przyjście na świat, jak i
całe życie stanowiło mieszankę słodko-gorzkich i zaskakujących wydarzeń.
Matką Ewy była Consuelo,
przygarnięta przez misjonarzy karaibskich sierota, która z odwagą i pogodą
ducha znosiła swój los.
Ojcem dziewczynki był
Indianin, którego Consuelo cudem, a właściwie aktem cielesnej namiętności
przywróciła życiu, które z niego uchodziło po ukąszeniu przez żmiję.
Ewa wychowywała się w wielu
domach, była służącą i pomocnicą od wszystkiego u różnych ludzi. Jej los
zależał więc od ekscentryków, dziwaków i odmieńców, którym usługiwała lub których spotykała na swej drodze. Mimo wielu trudów, ciężkiej pracy, znoszenia
upokorzeń, ciągłej niepewności jutra Ewa była pogodną i pomysłową dziewczynką.
Pomagał jej talent snucia opowieści, którym sprytnie się posługiwała w trudnych chwilach, ale także po to, by umilać życie innym.
Historia niezwykłej Ewy
opowiedziana jest na tle wydarzeń dziejowych jednego z krajów Ameryki Południowej
XX wieku (autorka nie określa, jaki to kraj).
Przed czytelnikiem otwierają się karty mrocznej dyktatury, w której poprzez krwawe zamieszki dochodzi do zmiany władzy. Autorka szczegółowo opisuje dramat skorumpowanych miast, życie ludzi z ,,półświatka” oraz tych, którzy zamknięci hermetycznie w swoich małych społecznościach toczyli zgoła odmienną egzystencję, pełną sentymentów i nostalgii za światem, który minął. Jest także ludowość, pełna zabobonów i czarów.
W opowieści Isabel Allende
płynie energia, magia i realizm.
Wszystko to skonstruowane
pięknym, gawędziarskim językiem, który rozpala wyobraźnię i pozwala delektować
się każdym słowem.
Autorka słynnego ,,Domu duchów” potrafi jak mało kto pisać pięknie o trudnych sprawach, rozweselać i wzruszać. Dawać nadzieję, dostarczać humoru i niezapomnianych wrażeń. Jest w jej książkach siła!
Warto przeczytać.
Autorką recenzji jest p. Małgorzata Życińska.
Przyznaję, że z zapartym tchem czekałam na kolejną recenzję p. Małgorzaty. I nie zawiodłam się, jak zwykle. Gorąco dziękuję za piękny wpis.
OdpowiedzUsuńChętnie przeczytam!
OdpowiedzUsuń