Iris Murdoch: ,,Czas aniołów” - recenzja

 Zdjęcie gałęzi i liści buku

 

 Iris Murdoch -,,Czas aniołów”


II połowa XX wieku, powojenny Londyn w aurze lutego, zasnuty gęstą mgłą przechodzącą w obfite opady śniegu.

Ciężkie, ołowiane chmury przesuwają się nad budynkiem pewnej plebanii połączonej z zabytkową wieżą stanowiącą jedyną pozostałość po zbombardowanym w czasie wojny kościele.

To tutaj, w pewien wywołujący dreszcze, ponury dzień zimowy przybywa tajemniczy pastor, by objąć posługę w parafii bez kościoła. Towarzyszą mu: 24-letnia córka Muriel, 19-letnia bratanica-wychowanka Elżbieta oraz ciemnoskóra służąca Pattie. W budynku plebanii zamieszkuje dozorca, Eugeniusz Pieszkow, rosyjski emigrant, wraz ze swoim nastoletnim synem Leonem.

Po skomplikowanym ,,Jednorożcu” ponownie zanurzam się w świat kreowany przez I. Murdoch, cenioną, XX-wieczną angielską pisarkę-filozofkę.

Z każdą przeczytaną stronicą ,,Czasu aniołów” czuję się niczym widz w teatrze, śledzący scena po scenie wiktoriański dramat w kilku aktach. Odczuwam niejako na własnej skórze mroczną, klaustrofobiczną scenerię rozgrywających się wydarzeń, umiejscowionych w hermetycznym środowisku.

W centrum mojej uwagi pozostaje główny bohater - nieprzystępny i raczej niedostępny czytelnikowi, spowity nieprzeniknionymi warstwami tajemnicy - pastor Karel Fisher.

Pełna niepokoju i złowieszczych fluidów atmosfera jego domu współgra z przenikliwym zimnem oraz nieustającą mgłą, w której bohaterowie błądzą zarówno po ulicach Londynu, jak i we własnych światach, uwikłani w duszne, nieoczywiste relacje.

Autorka znakomicie skonstruowała tę 250-stronicową powieść.

Każde zdanie, sentencja są tutaj konsekwentnie przemyślane, a złożone charakterologicznie postacie to znakomite studium  psychologiczne ludzkiej natury.

Typowe dla Murdoch jest oczywiście przeplatanie wątków filozoficznymi rozważaniami, które nie wyczerpują tematów egzystencjalnych. Tym razem niezgłębionym, a tym samym skłaniającym czytelnika do własnych dociekań pozostaje zagadnienie moralności bez Boga, a w tle tematy poboczne: wolność i odpowiedzialność jednostki, miłość i samotność.

Oś powieści stanowi osoba zagadkowego pastora Karela, który stracił wiarę w Boga i aby nie siać zgorszenia wśród wiernych, otrzymuje synekturę w Londynie, w ramach przeniesienia z prowincji. Karel daje się poznać głównie poprzez osoby, z którymi zamieszkuje, oraz za pośrednictwem skomplikowanych relacji z bratem-intelektualistą, który właśnie pisze pracę naukową o moralności.

Pierwsze po długim czasie, dziwaczne i niejako wymuszone spotkanie obu braci w pogrążonym w mroku domu to budząca lęk scena opisana przez autorkę po mistrzowsku.

Mroczna dusza pastora skrywa przed światem wiele tajemnic, które wychodzą na jaw przy okazji zaskakujących zwrotów akcji, serwowanych z kunsztem przez pisarkę.

Uwikłany w zło duchowny panuje niczym przywódca sekty nad członkami rodziny, a jego apodyktyczna osobowość doprowadza do nieszczęść najbliższe mu osoby.

Ci, którzy cierpią, są osamotnieni w swym bólu, wyniszczeni emocjonalnie, niepotrafiący stworzyć zdrowych relacji między sobą. Plebania grozy, w której zamieszkują, to długie, słabo oświetlone, pokryte kurzem korytarze, ponure, niedogrzane pokoje z zacienionymi oknami, a ciągły półmrok spowijający kąty tegoż domostwa nie pozwala mieszkańcom skutecznie odnaleźć drogi wyjścia z beznadziejnego położenia.

Drzwi domu, pilnie strzeżone przez służącą, są niechętnie uchylane przed ludźmi z zewnętrznego świata. To miejsce wszak stanowi idealną kryjówkę dla bezbożnego pastora w sutannie, który wygłaszał z ambony słowa skierowane do wiernych:

,,A co będzie, jeśli wam powiem, że Boga nie ma?”

Muriel i Elżbieta, ,,uwięziona” we własnym pokoju z powodu choroby kręgosłupa, dwie spokrewnione i bliskie sobie młode kobiety, Marek, brat Karela, i jego przyjaciółka, emerytowana nauczycielka-społecznica, to zręcznie skonstruowane portrety pozostałych bohaterów powieści. Wszyscy oni, zarówno ci neurotyczni, jak i ci pełni życia, budują na kartach książki świat różnorodności, ukazany poprzez głębokie emocje i zależności zachodzące między nimi.

Ale istnieje też doskonale zobrazowany przez autorkę świat emigrantów i ciemnoskórych mieszkańców powojennej Anglii.

Przedstawicielem pierwszego z nich jest Rosjanin, Pieszkow, którego wojna rzuciła do obcego mu świata, w którym ten sentymentalny, uczuciowy mężczyzna nie potrafi się odnaleźć, w przeciwieństwie do swojego syna Leo-emigranta w drugim pokoleniu, cynicznego młodzieńca wybierającego drogę życiowych skrótów: egoizmu, oszustwa i kłamstwa.

Konflikty między nimi, różnorodne postawy życiowe to ważny temat, aktualny do dziś w świecie, w którym każde kolejne pokolenie emigrantów próbuje na własną rękę przystosować się do nowej ojczyzny, z różnym skutkiem, płacąc za to niejednokrotnie najwyższą cenę.

Murdoch nie pozostała też obojętna na los osób reprezentowanych w powieści przez czarnoskórą Pattie, służącą-kochankę, wychowaną w sierocińcu, słabo wykształconą, marzącą o jakiejś misji społecznej  kobietę, która staje się łatwym łupem dla zdeprawowanego pana domu. Syndrom ofiary, który niczym brzemię dźwiga na swych barkach, uniemożliwia jej podejmowanie samodzielnych decyzji życiowych.

,,Czas aniołów” to wymagająca lektura. Trzymająca w napięciu, pełna ekscentrycznych bohaterów i czającego się gdzieś, ukrytego w mrocznych zakamarkach duszy zła, które zostało zalegitymizowane w miejscu szczególnym, w samym sercu plebanii. Zło, które wymknęło się spod kontroli, nie szczędziło bliskich i niewinnych, a krzywdziciel, będąc przekonanym, że ,,dobroć jest dla nas niemożliwa. Umieszczono nas zbyt nisko w porządku rzeczy”, potwierdzał wypowiadane przez siebie słowa własnymi haniebnymi czynami.

To wieloaspektowa książka. Mroczna, głęboka, bez cienia taniej sensacji, wywołanej kontrowersyjnymi tematami.

W niepowtarzalnym klimacie stworzonym z połączenia realizmu i grozy, napisana świetnym piórem I. Murdoch.

Niezwykle wciągająca i niepokojąca. Wywarła na mnie ogromne wrażenie i sprawiła, że nie potrafię oprzeć się dalszemu zgłębianiu prozy Iris Murdoch, a książkę gorąco polecam.

 

Autorką recenzji jest p. Małgorzata Życińska.

Komentarze

  1. Pani Małgorzato, jakże się cieszę, że znowu mogę czytać Pani znakomite recenzje! Bardzo dziękuję!
    Autorkę znam jedynie z Pani opowieści. Wydaje się bardzo intrygująca, choć nie jestem pewna, czy mogłaby do mnie przemówić. Chyba będę musiała sięgnąć po "Czas aniołów" i przekonać się o tym osobiście. Dziękuję za rekomendację. :)

    A wzmianka o moralności bez Boga brzmi znajomo. Przywodzi mi na myśl kapitalną postać Jeana Tarrou z "Dżumy" Camusa.

    OdpowiedzUsuń
  2. Pani Małgorzato! Jak wspaniale, że Pani do nas wróciła!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Witam Panią, Pani Małgorzato! Jak cudownie, że Pani wróciła! Książki nie czytałam, ale na pewno przeczytam! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Witam serdecznie Wszystkie Panie po przerwie! i pięknie dziękuję za ciepłe słowa i komentarze. Iris Murdoch i jej książki to niemałe literackie wyzwanie, mam nadzieję, że przynajmniej niektóre jej utwory przypadną Paniom do gustu:). Życzę miłego weekendu i dobrego wypoczynku z książką:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ta recenzja została nam obiecana. Czekałam niecierpliwie, a teraz serdecznie dziękuję. Wspaniała zachęta do lektury.

    OdpowiedzUsuń
  6. Dobry wieczór! Czy myśli Pani, że to dobry pomysł na pierwszy kontakt z klasyką po latach?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak najbardziej Pani Zofio.Do klasyki zawsze warto wracać, zwłaszcza po latach. Zachęcam Panią i życzę przyjemnej lektury.

      Usuń

Prześlij komentarz