Eliza Orzeszkowa: ,,Marta” - recenzja

 Zdjęcie gałęzi i liści buku

 

Eliza Orzeszkowa - ,,Marta”

 

Stanisław Brzozowski nazywał ją młodszą siostrą Mickiewicza i twierdził, że powstanie styczniowe było tym dłutem, które uczyniło z niej pisarkę. Ona zaś o sobie mówiła, iż czuje się ,,cudza”, samotna w pustym gnieździe, nic dziwnego, że nazywano ją ,,samotnicą z Grodna”.

Oddawała się trzem wielkim pasjom, określając je kolejno jako: bazgranie, botanizowanie i roboty kwiatowe, z których owo ,,bazgranie” wiodło prym wśród pozostałych.

Kobieta-instytucja kresowa, uważana obecnie za najwybitniejszą polską prozaiczkę XX wieku i jedną z najbardziej znanych pisarek europejskich, wierzyła, że rozwój umysłowy to narzędzie do dobrego życia, a ,,dobro publiczne jest ważniejsze niż zysk kupiecki”.

Idealistka, oddana misji społecznej, oświecona emancypantka walcząca o prawa kobiet, łączniczka partyzantów w powstaniu styczniowym, założycielka instytucji (szkoła dla dzieci wiejskich, pensja dla dziewcząt, własna księgarnia) całe swe życie zabiegała, by wszyscy mogli uczyć się czytać i pisać.

Nominowana do literackiej nagrody Nobla, której ostatecznie nie otrzymała, gdyż konkurencja w osobie samego Henryka Sienkiewicza okazała się nie do pokonania.

Eliza Orzeszkowa, niezwykły umysł i otwarte serce, pisarka, publicystka, działaczka społeczna, feministka, autorka powieści, która odniosła niebywały sukces w kraju i za granicą.

,,Marta”, bo o tym utworze mowa, ukazała się po raz pierwszy w 1873 r. na łamach ,,Tygodnika Mód i Powieści”, jako lektura poświęcona tzw. kwestii kobiecej. Przez niektórych uważana za powieść tendencyjną, jednak w czasach, kiedy powstała, stanowiła niezwykle istotny głos w sprawach dotyczących problemów kobiet.

Bohaterką książki jest młoda kobieta wywodząca się ze zubożałej szlachty. Poznajemy ją w kilka dni po pogrzebie ukochanego męża, kiedy próbuje podołać rzeczywistości, która objawiła się jej nagle i niespodziewanie, usuwając spod stóp dotychczas pewny i stabilny grunt.

Tytułowa Marta wiodła spokojne i dostatnie życie w Warszawie, u boku męża, wysokiego rangą urzędnika, zajmując się głównie wychowaniem 4-letniej córeczki Janci.

Nagła śmierć mężczyzny zmusiła ją do opuszczenia wynajmowanego mieszkania w eleganckiej dzielnicy, wyprzedaży dobytku i wynajęcia ubogiej izby na poddaszu zaniedbanej kamienicy czynszowej. To tutaj trafia bohaterka lektury wraz ze swoją małą córeczką.

Kobieta jest świadoma ciążącego na niej obowiązku zapewnienia godnych warunków życia przede wszystkim swojemu dziecku. Początkowy zapał i nadzieja szybkiego znalezienia pracy zapewniającej utrzymanie ustępują wewnętrznym frustracjom wobec piętrzących się przeciwności losu. Marta próbuje znaleźć zatrudnienie jako nauczycielka języka francuskiego, lecz po pewnym czasie zdaje sobie sprawę, iż jej znajomość tegoż języka jest niewystarczająca, by móc uczyć dalej. Podobnie rzecz ma się z nauką gry na pianinie i lekcjami rysunku. Właścicielka agencji zatrudnienia uświadamia załamanej kobiecie, iż aby otrzymać posadę nauczyciela, trzeba być albo cudzoziemką (języki obce), albo mężczyzną, ewentualnie mieć w czymś wyjątkowy talent lub doskonałe umiejętności warsztatowe. W przypadku Marty żadna z tych możliwości nie znajduje zastosowania.

Wychowana w wiejskim dworku szlacheckim, została wyposażona jedynie w powierzchowną wiedzę i umiejętności pozwalające hobbystycznie wypełniać czas wolny.

Zmuszona biedą i brakiem perspektyw kobieta podejmuje niskopłatną pracę w ręcznej szwalni u Szwejcowej, byle tylko mieć środki na chleb, czynsz i opał.

Warunki, w jakich pracują robotnice, urągają godności ludzkiej, lecz i tak otrzymanie tej ,,posady” nie zawsze jest możliwe, o czym przekonuje się główna bohaterka.

Niedożywiona, pozostawiona pod wątpliwą opieką przypadkowej gospodyni, mała córeczka stanowi dla Marty nieustanne źródło starań i zabiegów, by za wszelką cenę próbować wydobyć się z ubóstwa. Jeszcze wierzy, ufa, ma nadzieję, próbuje znaleźć pracę tłumaczki, rysowniczki w zakładzie jubilerskim, lecz z każdym dniem utwierdza się w słuszności złowieszczo brzmiących słów, które kiedyś usłyszała, że ,,kobieta jest zerem, jeżeli mężczyzna nie stanie obok niej jako cyfra dopełniająca”.

Marta, bystra obserwatorka realiów życia, zdaje sobie sprawę, iż samotnej kobiecie z dzieckiem nie pozostawiono wyboru.

Co prawda pojawia się dawna przyjaciółka proponująca wprowadzenie jej w świat luksusowych pań do towarzystwa, lecz godność Marty i jej charakter nie pozwalają jej podążać drogą upadłych kobiet.

Młoda matka boryka się samotnie z niewyobrażalnymi dziś problemami, a kiedy córka zaczyna ciężko chorować, gdy nie ma pieniędzy ani na leki, ani na jedzenie, przezwycięża swą dumę i ambicje i postanawia żebrać.

Ta przemiana samej siebie wywołuje u niej ogromny stres i wstyd, lecz co ma począć matka, która ze wszystkich sił próbuje uratować od śmierci swe dziecko?

Stojąc w drzwiach ekskluzywnego sklepu i przyglądając się bogatemu klientowi nabywającemu kosztowne towary, pyta samą siebie: ,,Czemu on ma tak wiele, a ja nic nie mam?”

,,(…)-Jakim prawem odmówił mi on jałmużny?, mnie, której dziecko kona w chłodzie i bez ratunku, on, który trzyma w dłoni tak wielkie bogactwo? On skłamał, mówiąc, żem młoda i zdrowa! jestem więcej niż stara, bo przeżyłam samą siebie”.

Historia Marty, tak przejmująca, łamiąca serce, nie mogła skończyć się dobrze. Los ówczesnej kobiety, nieprzygotowanej i nieprzystosowanej do samodzielnej egzystencji, to ważna i trudna lekcja dla czytelnika.

,,(…) Prawdy mówiące mężczyźnie: będziesz uczył się, pracował, zdobywał i używał!

Kobiecie: będziesz cackiem i za igraszkę mężczyźnie służyć” 

znalazły przełożenie na język tej jakże smutnej opowieści stworzonej przez Orzeszkową.

Lektura odsłania prawdę o sytuacji XIX-wiecznych kobiet, a autorka, charakteryzując ówczesne społeczeństwo i jego problemy, dała dowód, iż brak równouprawnienia prowadzi do ludzkich dramatów i tragedii. Smutny i przerażający to obraz z życia kobiet w czasach, w których społeczeństwo stawiało je tak nisko w swej hierarchii, a brak systemowej pomocy ze strony państwa pogłębiał przepaść między mężczyzną a kobietą.

Bywa, że nam, współczesnym kobietom, trudno pojąć ogrom niedoli naszych poprzedniczek, jednak uświadomienie sobie, z jednej strony, jakie możliwości mamy dziś my, kobiety, a z drugiej, jak wiele jest jeszcze do zrobienia nawet w zamożnych i światłych społeczeństwach XXI wieku, to wciąż wyzwania stojące przed nami.

Powieść ,,Marta” była jedną z najsmutniejszych książek, jakie przeczytałam. Okazała się niezwykle przenikliwym studium człowieka pokonanego przez bezsilność spowodowaną ,,obsadzeniem” go w roli z góry skazanej na przegraną społecznie. Jakże więc wartościowa i mądra to książka i jak warto było po nią sięgnąć!

Mimo pewnej ilości archaizmów i osobliwego, dawnego stylu, który dla miłośników klasyki ma swój niepowtarzalny urok, książkę czyta się w szybkim tempie, gdyż jest niezwykle wciągająca.

Wielką przyjemność sprawiło mi czytanie egzemplarza z 1949 roku (!), wydanego przez Książkę i Wiedzę, w solidnej, twardej oprawie i wyjątkowo dobrym stanie. To prawdziwa frajda czytać taką ,,perełkę”.

Gorąco polecam i zachęcam do przeczytania, a wybitnej pisarce składam hołd uznania za tę niezwykłą powieść.

 

Autorką recenzji jest p. Małgorzata Życińska.

Komentarze

  1. Dziękuję za przepiękną recenzję, Pani Małgorzato.
    "Martę" na pewno będę chciała sobie odświeżyć. Warto wracać do klasyki, a język Orzeszkowej jest wspaniały, bogaty i szlachetny. Archaizmy to dla mnie tylko dodatkowy plus.

    Kiedy czytałam recenzję, naszła mnie jeszcze jedna refleksja... To prawda, że problemy Marty są - jak Pani słusznie zauważyła - problemami naszych poprzedniczek, ale jestem też przekonana, że są jeszcze na świecie miejsca, gdzie taka - czy zbliżona - niedola nadal istnieje. Tym bardziej warto sięgnąć po tę piękną powieść.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję Pani Aniu:). To prawda, problemy kobiet wciąż istnieją, niestety...

      Usuń
  2. Bardzo dziękuję za recenzję, a przede wszystkim za przypomnienie sylwetki Elizy Orzeszkowej. Kolejny cenny wpis!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Pani Saro. Po latach jeszcze bardziej doceniam Elizę Orzeszkową i jej doskonałą twórczość.

      Usuń
  3. Bardzo dziękuję za tak piękną recenzję. "Marta" to moja ulubiona powieść.

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo mnie to cieszy Pani Ewo!, dziękuję pięknie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To mnie cieszy, że sprawiła mi Pani taką fantastyczną niespodziankę.

      Usuń
  5. Ach, jaka wspaniała recenzja. Fajnie, że ktoś jeszcze zachęca do czytania klasyki, kiedy wokół tyle tandetnych książek.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz