185 lat temu w Kaliszu przyszedł na świat jeden z najwybitniejszych przedstawicieli polskiej poezji, Adam Asnyk.
Jego ojciec, Kazimierz, uczestniczył w powstaniu listopadowym, w bitwie pod Olszynką Grochowską został wzięty do niewoli i zesłany na Syberię. Po odzyskaniu wolności osiedlił się w Kaliszu, gdzie trudnił się handlem skórami, a zbiegiem czasu otworzył nawet księgarnię i hotel.
Młody Adam, podobnie jak wielu chłopców z jego pokolenia, początkowo pobierał nauki w domu. W wieku lat jedenastu został uczniem wyższej szkoły realnej. Tam biegle opanował trzy języki, poznał też sekrety botaniki i chemii.
Studia na Akademii Rolniczej porzucił na rzecz medycyny. Interesował się również polityką. W Heidelbergu podjął studia humanistyczne. Pasjonowały go filozofia, historia, prawo międzynarodowe, rzymskie i niemieckie.
W 1882 został wydawcą krakowskiego dziennika „Reforma” (przemianowanego później na „Nową Reformę”).
Wsławił się tym, że przewodniczył sprowadzeniu z Paryża prochów poety Adama Mickiewicza.
Jego własna przygoda z poezją rozpoczęła się w roku 1870, kiedy to na łamach dziennika „Kaliszanin” opublikował wiersz pt. „Rodzinnemu miastu”. Co ciekawe, w tej samej gazecie i dokładnie w tym samym czasie debiutowała inna wybitna poetka, Maria Konopnicka.
Asnyk ogłaszał swoje utwory pod własnym nazwiskiem, lecz używał także licznych pseudonimów: Jan Stożek, El, El…a, A, Y.
Już za życia został okrzyknięty najwybitniejszym polskim poetą epoki pozytywizmu.
Zmarł w 1897 roku na tyfus, który przywiózł z podróży do Włoch.
Pochowano go w Krypcie Zasłużonych na krakowskiej Skałce.
Tytułem ciekawostki warto dodać, że słynny portret Asnyka pędzla Jacka Malczewskiego stał się w ubiegłym roku inspiracją do stworzenia liczącego aż 160 metrów kwadratowych muralu. Jest on dziełem dwóch twórców, Łukasza Rudeckiego oraz Pawła Witkowskiego, i znajduje się na ulicy Łaziennej w Kaliszu.
Współautorką wpisu jest Anna Gogolin.
Dziękuję za interesujące informacje z życia tego utalentowanego poety, a także garść ciekawostek z nim związanych, a mniej znanych. Czasami sięgam po wiersze Asnyka, po latach niektóre z nich są dość archaiczne w odbiorze, ale większość to poezja z ,,górnej półki", wciąż pieszcząca ucho swym brzmieniem.
OdpowiedzUsuńTo prawda. Ja bardzo lubię lekko archaiczny styl i czasem żałuję, że nie mówi się już tak, jak się drzewiej mówiło... :) Wiem jednak, że ewolucja języka jest normalna, ba!, nieunikniona.
Usuń